czwartek, 5 lipca 2012

makaron ragu bez fiksa



Szwajcaria. Kraj skrajnego uporządkowania, kwitnących balkonów, przepięknych jezior, zapierających górskich panoram, raj dla koneserów sera żółtego i wyśmienitych czekolad. Fajne miejsce do życia chyba choć bardzo inne od naszej Polski.
Gdy ponad dekadę temu odwiedziłam Szwajcarię, z wrodzoną sobie ciekawością wyruszyłam na eksplorację miejscowego supermarketu. Doznałam tam zdziwienia, bowiem znaczną część asortymentu stanowiły dania gotowe. Na jednej z półek wyeksponowane były zgrabne torebeczki z sosami do dań na ciepło, w milionie chyba odmian: szpinakowym, serowym, sosie roquefort, grzybowym, pomidorowym z ziołami, bez ziół, dalej mijałam słoiczki z podobną zawartością, następnie dressingi do sałatek w niewyobrażalnej liczbie, w buteleczkach i torebeczkach, na sypko i na płynno, największym zaskoczeniem był jednak dla mnie dział z warzywami, gdzie na półkach prezentowały się opakowania z krojonymi sałatami, marchewkami, gotowanymi i próżniowo pakowanymi buraczkami, ziemniaczkami, miksami zieloności w szeregu różnych zestawień aby każdy mógł znaleźć coś dla siebie.
Dalej były zamrażalniki po brzegi wypełnione gotowymi lazaniami, zapiekankami, daniami na patelnię i do mikrofali. Nie mogłam uwierzyć w to, że Szwajcarzy faktycznie kupują te wszystkie opakowania, jednak któregoś razu zaproszona zostałam na obiad…na pięknym okrągłym stole domowy obiad w wersji instant stał się faktem. Gdy weszłam gospodyni oderwała wieko schłodzonego pakunku o zagadkowej zawartości po czym wstawiła danie do mikrofali. Po chwili wyjęła z lodówki paczuszkę idealnie pokrojonej dwukolorowej sałaty z tartą marchewką, wysypała do ogromnej, stojącej na środku stołu misy i obficie zalała dressingiem znanej marki. Zatknęła w sałatę dwie wielgaśne łychy sałatkowe i w tym momencie rozległ się sygnał z mikrofali. Parująca, mocno pachnąca substancja zawędrowała na stół i tym samym posiłek czas było rozpocząć.
Czy smakowało? Smakowało, przecież koncerny spożywcze zrobią wszystko by połechtać kubeczki smakowe konsumentów, z resztą w miłej atmosferze wszystko smakuje lepiej. Niemniej byłam przerażona zjawiskiem, w którym uczestniczyłam.




Sytuację tę opowiadałam po powrocie wiele razy, jako niestworzoną anegdotę kulinarną, wówczas w Polsce nikt nie znał definicji dania instant, niewielu miało w domu kuchenkę mikrofalową, obiad wymagał co najmniej 30 minut przygotowań, trzeba się było trochę narobić.
Dzisiaj wspomnienie szwajcarskiego supermarketu ożywa w polskim sklepie, półki uginają się od mnogości polskich zup w pieć minut, kisielków, sosów, warzyw mrożonych z niewiadomo czym aby po podgrzaniu w kilka minut mogły się przeistoczyć w pełnoprawny posiłek, fiksów, koncentratów, kostek, mieszanek smakowych. Opakowania kuszą, kuszą nawet mnie – mega zwolenniczkę żywności nieprzetworzonej, stoję, zachwycam się nazwą, konsystencją, czcionką na etykiecie, w końcu sięgam, czytam skład, odkładam z rozsądku, bo wiem, że chcę, że mogę, że potrafię ugotować dobry posiłek bez wsparcia gotowców. Wciąż mam w pamięci zapachy maminych i babcinych obiadów sprzed lat, chcę by zapach przygotowywanych przeze mnie posiłków wrył się w pamięć moich dzieciaków tak żeby po latach nie musiały z sentymentem wspominać torebkowych dań instant z rodzinnego stołu lecz prawdziwe pełnowartościowe jedzenie.





Pozwoliłam sobie na te małą anegdotę, wspominając powstały niedawno przepyszny sos ragu do makaronu. Zastosowałam w nim fenomenalny 'wzmacniacz smaku' pod postacią sosu pomidorowego wg przepisu Pani Tessy Capponi-Borawskiej, publikowanego na łamach miesięcznika Kuchnia. Sos ten zrobiłam miesiąc wcześniej i zawekowałam. Wedle zapewnień autorki miał to być najlepszy sos pomidorowy na świecie. Takim też się okazał. 
Świetnie, że mam jeszcze kilka słoików, w kolejnym roku zrobię ich z pewnością znacznie więcej.


składniki sosu pomidorowego:

6 młodych marchewek,
4 młode cebulki od dymki,
kilka łodyg selera naciowego z liśćmi,
3 ząbki czosnku,
2 garście bazylii,
pęczek natki pietruszki,
dobrej jakości pomidory w zalewie - u mnie butelkowane włoskie, bo na nasze, najpyszniejsze musimy jeszcze chwilkę poczekać,
oliwa,
 sól,
 pieprz,
 cukier

Grubo siekamy warzywa, wszystkie składniki gotujemy razem, około 1,5 godziny ale doprawiamy dopiero pod koniec gotowania. Na koniec miksujemy wszystko blenderem. 
Gorący sos wkładamy do wyparzonych słoików.

Taki sos pomidorowy z makaronem dowolnej maści to kategoryczne niebo w gębie, jednak tym razem posłużył mi on jako dopełniacz smakowy, bowiem postanowiłam zmierzyć się na poważnie z makaronem ragu. Nie kupiłam mielonego mięsa lecz spory kawałek udźca wołowego, który pokroiwszy podsmażyłam na smalcu z dużą ilością słodkiej, mielonej, papryki i z 3 cebulami pokrojonymi drobno. Następnie podlałam wodą i przez półtorej godziny kontrolowałam ilość płynu - musicie wiedzieć, że dość często przypalam garnki...
Gdy kawałki mięsa znacznie zmiękły zalałam całość znakomitymi pomidorami z zalewą, dodałam też pół słoiczka sosu opisanego powyżej,duuuużo suszonej szałwi, pieprzu, soli, nieco cukru i sporo oliwy z oliwek z pierwszego tłoczenia. Całość pobulgotała sobie jeszcze pół godzinki na małym ogniu, by zwieńczyć dzieło potraktowałam sos blenderem.

Oto znakomicie aromatyczny i intensywny w smaku sos do makaronu.





składniki sosu ragu:

600-700 g wołowiny (udziec, łopatka),
3 cebule,
2 łyżki smalcu,
łyżka słodkiej, mielonej papryki,
butelka lub dwie puszki pomidorów w zalewie,
ok 150 ml domowego sosu pomidorowego,
szałwia suszona,
 sól,
 oliwa,
 cukier,
 pieprz czarny grubo mielony,
makaron tagliatelle lub spaghetti



2 komentarze:

  1. Teraz w Szwajcarii stawiają na domowe i zdrowe.
    Przynajmniej taką rzeczywistość znam.
    Przeraża mnie natomiast ilość rzeczy instant,jakie moi rodacy wkładają do koszyków.Brrrr...
    Twojego makaronu ragout chętnie bym pojadła.
    A taki sos to i ja w tym roku sobie zrobię.
    Smacznie Cię pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj tak, okropności kuszą a wielu chce im ulegać... słabe widoki na przyszłość, pozostaje mieć nadzieję, że i u nas kiedyś się to zmieni. Grono sprzymierzeńców kuchni zdrowej, domowej, nieprzetworzonej z dnia na dzień się powiększa - z drugiej strony zatem nadzieja nie jest bezpodstawna.
    PS Makaron pomidorowy warto zrobić, póki mamy w zasięgu młodą marchewkę. absolutna rewelacja!
    Również Cię ciepło pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń